Norske talenter czyli norweska edycja Mam talent
Tu jest chyba najbardziej zwariowany pomysł w moim życiu. Nigdy nie sądziłem ze zdecyduje się na udział w talent show a przede wszystkim będąc na emigracji.
Historia ta ogólnie jest dość zabawna. Wszystko zaczęło się gdy którego pięknego dnia po kilku przysłowiowych browarkach przeglądałem Facebooka. Nagle wyświetliła mi się informacja „Zgłoś się do Norske Talenter”. Oczywiście łatwo można się domyśleć że po kilku piwkach decyzja nie była skomplikowana. Zalogowałem się na stronie, napisałem pare zdań o sobie, dołączyłem pare linków wideo i wysłałem.
Po kilku dniach gdy zapomniałem już o całej akcji dostałem wiadomość że zostałem zaproszony na precasting.
Wtedy ogólnie już nie byłem taki mocny jak w momencie wysłania mojego zgłoszenia hehe. Wahałem się i to bardzo. Dodałem nawet posta na swoim fanpage z zapytaniem czy mam iść, i o dziwo nie wiem czy to dlatego że ludzie mi dobrze czy źle życzyli, wygrała opcja abym poszedł. Miałem się oczywiście przygotować, ale jak zwykle dałem dupy i nie wyszło, dlatego na precastingu zaprezentowałem praktycznie kawałek po polsku, plus jakieś tam moje delikatne próby przełożenia numeru na norweski. Nie będę ukrywał że wyglądało na to, iż zrobiłem dość dobre wrażenie na przesłuchaniu. Moje przypuszczenia potwierdziły się kilka tygodni później kiedy dostałem wezwanie na główne castingi przed jury i publiką na 7 maja 2019 roku.
Kupiłem podkład od Poszwixxxa i zacząłem prace nad kawałkiem który miałem ochotę zaprezentować przed jury. Wiedziałem ze rapowanie po polsku nie wchodziło w grę, gdyż zapewne by mnie to dość szybko wyeliminowało z gry już na samym początku. Pisanie tekstów po norwesku to nie jest proste zadanie, ale pomyślałem że postaram się zrobić numer w dwóch językach gdzie będę śpiewał to samo w dwóch językach dość umiejętnie mieszając to z rymami.
Nie będę ukrywał ze to było mega wyzwanie ale też sprawiło mi to mega przyjemność w tamtym momencie. Może dlatego numer powstał bardzo szybko.
Im było bliżej występu tym bardziej dochodziło do mnie co mnie czeka. Obawiałem się najbardziej tego aby się nie zbłaźnić i aby być jednym z uczestników który godnie zaprezentuje siebie, a zarazem Polonię norweska czy też ogólnie Polaków za granicami.
Udostępniłem informacje o darmowych biletach na swoim fanpage aby mieć trochę wsparcia publiki podczas występu. Z czego co się orientuje to dość duża ilość Polaków miała zarezerwowane miejsca na 7 maja.
2 maja, występ coraz bliżej. Nie będę ukrywał że coraz bardziej zaczynałem to wewnętrznie przeżywać. Nagle dostaje telefon od swojej kontaktowej osoby z programu, z zapytaniem czy mogę wystąpić 4 maja gdyż ktoś im odpadł z powodu choroby i musza spróbować pozamieniać kolejność. Oczywiście chciałem mieć to szybko za sobą, plus nawet mi to pasowało, gdyż 7 miałem ważne spotkanie w pracy i zdecydowałem się ze wystąpię 4tego . Całe szczęście udało się na szybko załatwić pare miejsc dla polskiej publiki i część z osób udało się przebukować na wcześniejszy termin, tak wiec nie zostałem bez wsparcia Polonii. Choć podejrzewam że było by nas dużo więcej 7mego.
Dzień występu. Zabrałem ze sobą swoich przyjaciół, Sebastiana „DJ Arcanum” oraz Pawła „Dj Sintrisquare lab”. Stres na maksa, plus mega dużo czekania w poczekalni z innymi uczestnikami. Atmosfera w sumie spoko choć było dość nerwowo. Co jakiś czas bylem wzywany to na zdjęcia i wywiady. Okazało się ze jestem ostatnią osobą występującą w pierwszej turze. Byłem przekonany że będę mógł liczyć na wsparcie ziomków za kulisami, jednak ekipa castingowa pozwoliła im tylko na śledzenie mojego występu z ekranu w poczekalni.
Pamiętam ten moment kiedy czekałem sam w korytarzu na swoje wyjście. Milion myśli na sekundę a ten czas leciał tak wolno. Pamiętam że zamknąłem oczy i poprosiłem swojego śp przyjaciela Lolka aby czuwał nade mną.
Nagle zostałem wezwany do reżyserki gdzie sprawdziliśmy tylko czy muzyka się zgadza i przyszła moja kolej.
Stanąłem na scenie przed jury gdzie tak naprawdę nie miałem za dużo pojęcia kto jest kto. Mimo tego że często zdarzało mi się występować przed publiką, to nie pamiętam kiedy ostatni raz tak się stresowałem. Ale co tam, trzeba było zrobić robotę i wykonać numer, który przygotowałem specjalnie na ten dzień.
Wszystko wyszło całkiem spoko choć podejrzewam że mogło być trochę więcej luzu. Ale łatwo mówić o luzie w takiej sytuacji.
Po wykonaniu utworu przyszedł czas na werdykt. Nawet nie wiem kiedy podczas mojego występu jedna z jurorek dała mi X. W sumie to dobrze, bo bałem się czy mnie ewentualne xy nie wybiją z rytmu podczas występu.
Podczas werdyktu Mia która dała mi x oczywiście tłumaczyła swój werdykt zbyt słabym poziomem rapowania. Zaraz po niej podobna opinie wystawiła Mona. Nawet nie wiecie co się wtedy działo w mojej głowie, 2 osoby na nie a byłem przekonany ze wykonałem swoje zadanie jak najlepiej potrafiłem. No cóż pomyślałem że widocznie tak musi być i trzeba się pożegnać z programem już na samym początku. Następnie 3 osoba z jury Janne powiedziała że jej się mój występ podoba i że piosenka już siedzi jej w głowie. No i było 2 do 1 będąc i tak na przegranej pozycji. Przyszedł czas na Bjarne który można powiedzieć jest w pewnym sensie takim odpowiednikiem Kuby Wojewódzkiego w Norwegii. Każdy najbardziej zawsze boi się jego decyzji. Bjarne oczywiście zaczął od tego, iż my jako Polonia stanowimy tutaj duża sile w Norwegii, i że zapewne Polonia zyskała nowego faworyta po tym występie. Na sam koniec podczas głosowania skomentował, że to co zrobiłem było unikatowe i że to ze dwie osoby są na nie to nie ma znaczenia bo on mi daje ….,,
Nagle konfetti lecące z każdej strony. Zwariowałem, w momencie gdy złoty przycisk tego dnia należał właśnie do mnie. Jak mam być szczery to musiało minąć pare dni gdy do mnie trafiło co się tak naprawdę stało. Zostałem praktycznie pierwszym Polakiem zagranicami ze złotym przyciskiem.
Mogło by się wydawać że teraz będzie tylko łatwiej. Nic bardziej mylnego. Mega radość która nie można się z nikim podzielić. Do tego jeszcze kontrakt podpisany, a co za tym idzie zakaz wypuszczania nowej muzyki i zdradzania tajemnic programu aż do odpadnięcia z programu.
I takim o to sposobem zostałem uziemiony na pare miesięcy. Całe szczęście wakacje się zaczynały i plan był taki aby całkowicie oczyścić głowę i zdecydowanie nic nie robić.
Po wakacjach wena wróciła. Praktycznie przez 5 dni napisałem i nagraliśmy numer „Wracam do Polski” oraz „Watahę”. Jednak problem był taki że nie mogliśmy nic wypuszczać.
Oczywiście stwierdziliśmy że zaryzykujemy i zrobiliśmy premierę numeru „Wracam do Polski”. Szczęście nie trwało długo gdyż po około 2 tygodniach dostaliśmy informacje że musimy usunąć numer z sieci. Nic nie poradzimy trzeba było się dostosować.
Ale dobra wróćmy do udziału w programie.
Co do emisji odcinka z moim udziałem. Długo czekaliśmy na ten dzień. Zorganizowaliśmy wspólna imprezę ze znajomymi aby oglądać odcinek. W końcu po tylu miesiącach skończy się wielka tajemnica. Co do emocji jakie panowały przy emisji, to już nie będę wam opowiadał za dużo ale nie będę ukrywał, ze trochę byłem zmęczony pod koniec tego dnia. Osobiście byłem zadowolony z montażu odcinka, jeśli chodzi pokazanie mnie, ale montaż muzyki dawał dużo do życzenia. To też później miało duży wpływ na fale krytyki, jaka spłynęła w moja stronę po emisji programu. Nic na to nie poradzimy, mogli zmontować to tak aby muzyka była głośniej. Tak jak to słyszała publika i jury podczas występu, ale tak się nie stało. Musiałem się z tym oswoić i myśleć że złoty przycisk należał się mi i muszę to udowodnić.
Tym bardziej podczas gdy półfinałów są na żywo.
Wyznaczyli nam termin na 22 listopada 2019 roku.
Plan mieliśmy taki że przygotowujemy mój tytułowy numer z płyty, czyli „wkładam w to serce” . Tylko że w wersji symfonicznej który też będzie przedstawiony w dwóch językach, jednak tym razem więcej języka norweskiego. Łatwo nie było, gdyż od razu dostaliśmy informacje że nie są w stanie się zgodzić na żywe instrumenty nawet jeśli miałby to być tylko kwartet. Nie ukrywam że nie ułatwiali nam na każdym kroku. Następnie dostaliśmy informacje że musimy przygotować ewentualny numer finałowy w przypadku jakbyśmy doszli do finału.
Zważając na to, iż nie miałem za dużo pozytywnych bitów to stwierdziłem że wykorzystam ten sam podkład co do kawałka „Wracam do Polski” i napisze pozytywny numer specjalnie na półfinał. Stwierdziłem również że skoro numer finałowy, to przygotuje go praktycznie w 100% po norwesku.
Mój przyjaciel Sebastian „Dj Arcanum” w międzyczasie przygotował mi swoją wersje muzyki do tego numeru w stylu trance, tak abym nie musiał wykorzystywać podkładu od kawałka „wracam do Polski” . Jednak wpadliśmy na genialny pomysł aby tworzyć kawałek składający się z dwóch rodzajów muzyki, co suma Summarum wyszło całkiem zajebiście.
Wysłaliśmy to do twórców programu. Po kilku dniach osoba kontaktowa zadzwoniła i zapytała czy możemy nasz finałowy numer wykonać na półfinał, a ewentualnie jak wejdziemy do finału to wtedy będziemy mogli przedstawić nasz półfinałowy numer „Wkładam w to serce” z żywymi instrumentami na finał.
W tamtym momencie to w sumie nie mieliśmy za dużo wyboru i skupiliśmy się na naszym występie półfinałowym.
Co do półfinałów to jest to niesamowite przeżycie. A zarazem niesamowite doświadczenie zobaczyć jak wygląda organizacja programu, który jest na żywo w tv.
Dzień przed mieliśmy pierwsza próbę, podczas której każdy usłyszał wstępny plan występu, plus oczywiście kręcili pare ujęć aby się wyrobić z montażem na następny dzień. Oczywiście jakby było mało stresu, to zostałem delikatnie poproszony czy mogę poprosić część moich gości, aby przyjechali na próbę w piątek oraz do południa w sobotę w dzień występu. Zważając na to iż każdy ma prace i swoje plany, to nie było to łatwe zadanie. Podczas próby zostałem poinformowany, jak oni widza mój występ. Że ja będę zaczynał od strony publiki, i że moja ekipa będzie mi towarzyszyć aż do wejścia na scenę. W sumie spoko, ale powiem szczerze że nie jest to proste zadanie. Śpiewać w dwóch językach, przemieszczając się po scenie tak, aby w odpowiednim momencie znaleźć się przed jury, następnie się przedostać na scenie i według scenariusza się po niej poruszać. To chyba było najtrudniejsze. Ale co tam, do odważnych świat należy, jak to mówią. Damy radę.
W dzień występu praktycznie już od 4 rano byłem na nogach. Chyba normalne że spać nie mogłem, już nie licząc rewolucji żołądkowych związanych ze stresem hehe.
Coraz więcej znajomych potwierdzało że postara się przybyć jak najszybciej, aby mi pomoc w występie. Po pierwszej próbie gdzie miałem praktycznie tylko dwóch znajomych do pomocy, całkowicie się uspokoiłem bo wszystko wyszło mega dobrze. Godz 12, druga próba, generalna. Znajomych było już trochę więcej, ale jeszcze zdecydowanie za mało. Podczas występu całkowicie się rozjechałem z tekstem i wtedy dopiero zaczął się stres. Praktycznie do samego występu ćwiczyłem i próbowałem zrozumieć co poszło nie tak.
W poczekalni panował w sumie mega klimat. Poznaliśmy dużo wspaniałych ludzi, a szczególnie młodego norwega z Bergen, z którym w sumie najlepiej się trzymaliśmy podczas całego dnia.
Każdy z nas był wzywany w odpowiednim momencie na występ. Najpierw szybka wizyta na dole, aby pomachać do kamery przed przerwą a następnie już na nasz występ. Powtarzałem sobie w głowie że muszę to zrobić jak najlepiej potrafię. Czułem się jak zawodnik sztuk walki wychodzący na ring.
Całe szczęście występ się udał mimo małych błędów, i tego że strasznie słabo się słyszałem podczas pierwszej części występu. Jury też w sumie bardzo pozytywnie wypowiadało się o naszym występie, tak więc chyba pokazaliśmy się z mega dobrej strony. Niestety zważając na to iż wszystko było w rękach widzów, oparte na głosowaniu SMS i internetowym nie udało nam się awansować do finału. Co by nie było uważam ze jest to mega sukces i tak jak pisałem wcześniej, dużo wspomnień i doświadczeń których nikt nam nie zabierze.
Możliwe że jeszcze wrócę do występu w mam talent. Na dzień dzisiejszy opisałem to dość chaotycznie, ale uwierzcie że to wszystko trochę takie było. Zobaczcie jak Opisano to w artykule na wataha.no Złoty chłopak w norweskim Mam Talent